II Biegowa Droga Krzyżowa w Oleśnicy
10 kwietnia 2022Archiwum Organizatorów/COB
Za nami II edycja Leśnej Biegowej Drogi Krzyżowej, w której uczestnicy, co 1km rozważają stacje Męki Pańskiej.
Organizatorami wydarzenia są biegacze skupieni wokół drużyny Cała Oleśnica Biega.
Biegacze zadbali o to, aby każda stacja była dobrze oznaczona, a to wszystko dzięki rysunkom wykonanym przez dzieci oraz krzyżom.
Podczas biegu rozważania prowadził ks. Rafał Kowalski. Poniżej udostępniamy ich treść:
Przyzwyczailiśmy się do Drogi Krzyżowej. Przyzwyczailiśmy się do obrazów Jezusa cierpiącego w naszych kościołach i do rzeźb stojących przy różnych kalwariach. Przyzwyczailiśmy się nawet do nazw konkretnych stacji.
Dlatego przyszedł czas na odzwyczajenie się… i na dostrzeżenie, że czy tego chcemy czy nie, droga krzyżowa rozgrywa się obok nas, na naszych ulicach, na naszych oczach, w mediach, na portalach społecznościowych. Ona jest częścią naszego życia…
Czas więc przejść te stacje, które są naszymi stacjami, przy których zatrzymujemy się, być może nawet kilka razy dziennie, nie wiedząc, że uczestniczymy w drodze krzyżowej.
STACJA I Pan Jezus przed sądem Piłata… Stacja nadziei
Piłat zadał Jezusowi pytanie: «Czy Ty jesteś królem żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Tak, Ja nim jestem». A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat: «Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw Tobie?» On jednak nie odpowiedział mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.
Przyznajmy, że stacja sądu to taki moment, kiedy Pan Jezus mógł jeszcze mieć nadzieję, że Piłat go uniewinni, że lud nie będzie domagał się uwolnienia Barabasza tylko właśnie Jego. Mógł w końcu oczekiwać, że Bóg Ojciec jakoś zainterweniuje…
Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Pamiętacie, jak mieliśmy nadzieję, że nie dojdzie do wojny na Ukrainie? Że prezydent Rosji się nie odważy… Pamiętacie, jak wielu komentowało, analizowało i mówiło: To się nie wydarzy. To był jednak bardziej wyraz nadziei, oczekiwań, które niestety umarły… ostatnie, ale umarły…
Panie Jezu, przy tej stacji chcę wspomnieć te wszystkie wydarzenia z mojego życia, kiedy miałem nadzieję… być może nawet modliłem się, prosiłem, starałem jakoś z Tobą pewne rzeczy ustalić… Oczekiwałem, że wkroczysz, że zadziałasz… i ta nadzieja umarła… ostatnia, ale umarła. Życie potoczyło się inaczej. Oczekiwania się nie spełniły…
STACJA II Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona – stacja zawodu
Piłat rzekł do Żydów: «Oto król wasz!» A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.
Stacja zawodu, bo myślę czy to jest ten moment, kiedy Jezus miał poczucie, że Ojciec go zawiódł… nadużył Jego zaufania… Wszystkie oczekiwania w tym momencie zginęły, kiedy włożono mu belkę na ramiona i kazano iść na Golgotę.
Pamiętacie pierwsze informacje o wojnie? Pamiętacie jak sprawdzaliśmy codziennie doniesienia z Ukrainy? Pamiętacie jak otwieraliśmy rano oczy i patrzyliśmy czy Kijów się jeszcze broni? A ilu z nas miało poczucie zawodu? Ilu z nas myślało: jak mogło do tego dojść, jak świat mógł do tego dopuścić, jak jeden człowiek mógł stać się sprawcą tak wielkiego zła?
Zawiedzione oczekiwania to coś co naprawdę boli, ale niestety to także coś, co jest wpisane w nasze życie. Ważne jest jedno – i to czytam w tej stacji – zawiedzione oczekiwania nie są oznaką porażki. Jezus pokazuje, że fakt, iż życie potoczyło się inaczej, niż miałby prawo oczekiwać nie oznacza przegranej. O tę świadomość, o taką wiarę módlmy się w tej stacji.
STACJA III Pierwszy upadek Pana Jezusa – stacja zwątpienia
Pierwszy upadek to wyraźny znak nie tylko tego, że nadzieja została zawiedziona. Nie tylko tego, że życie potoczyło się inaczej niż byśmy sobie to wyobrażali, ale również tego, że zaczynają nas dotykać bolesne konsekwencje tego, co się wydarzyło.
Myślę Panie Jezu o twoim pierwszym upadku, pierwszym kryzysie i o tych chwilach kiedy mówię sobie: dam radę, walczę, może nawet oszukuję swoją głowę (a jako biegacze doskonale znamy takie sytuacje, nie poddam się) i ostatecznie nie daję rady. Myślę o tym, że w tej stacji ważniejsze od tego, że upadłeś było jednak to, że się podźwignąłeś… że poszedłeś dalej.
Pamiętacie pierwsze zdjęcia ofiar, dzieci? Pamiętacie co wtedy czuliście – ludzkość odniosła porażkę. Człowiek poniósł porażkę, że takie zdjęcia obiegają świat… Czy jest jakaś szansa, że się z tego dźwigniemy? Chce wierzyć, że tak.
STACJA IV Jezus spotyka swoją Matkę – stacja cierpienia matki
Nie jestem rodzicem, ale jestem w stanie sobie wyobrazić jak musi cierpieć matka która patrzy na cierpienie swojego dziecka. Co więcej jest bezradna… Wydaje się, że nie jest w stanie nic zrobić. Myślę o tym zawsze kiedy staję przy tej stacji i zastanawiam się co czuła Maryja kiedy patrzyła nas Jezusa. Panie, które jesteście mamami… zapewne jesteście w stanie tutaj powiedzieć więcej niż ja. Ja wiem jedno, że ta obecność Maryi była bardzo potrzebna Jezusowi, że w takich chwilach ważniejsze od słów jest powiedzenie: jestem przy Tobie.
Przy tej stacji dziś myślę o tych wszystkich kobietach, matkach, które ze swoimi dziećmi uciekały do schronów, które nie były w stanie zapewnić im bezpieczeństwa, które patrzyły na cierpienie i śmierć swoich synów i córek. Wiem, że nie jestem w stanie im pomóc w żaden sposób… tylko modlę się, żeby Bóg dał im siłę…
STACJA V – Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi – rozpoczynają się stacje dobrych ludzi
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem.
Po nadziei, zawodzie, zniechęceniu, doświadczeniu spotkania z cierpieniem bliskich Jezus spotyka dwie osoby, które wykonują pozornie niewiele znaczący czyn… Pierwszym jest Szymon z Cyreny. Wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze, że on był poganinem! On nie należał do narodu wybranego. Ówcześni wierzący patrzyli na niego być może z pogardą, bo nie był „ich”, ale okazało się, że ten nie „ich” był w stanie zrobić wiele dobrego.
Przy tej stacji myślę o tych wszystkich ludziach, których uchodźcy spotkali na granicy. Nie wiem ilu z nich było wierzących. Nie wiem ilu z nich regularnie chodziło na niedzielną Mszę św. Ale wiem jedno – przez te konkretne czyny byli tak bardzo blisko Boga, nawet jeśli o tym nie wiedzieli. Jak Szymon… szedł blisko Jezusa, chociaż nie wiedział, że jest blisko Boga.
Pomyślcie o tych ludziach, o których czasem mówimy, że nie są nasi… O tych, których z różnych powodów mamy pokusę wykluczyć, odrzucić, wyłączyć, bo nie spełnili jakiś warunków… Pomyślmy, bo ich patronem jest konkretny człowiek: Szymon z Cyreny, który – i mocno w to wierzę – dziś jest także blisko Jezusa w niebie.
STACJA VI – Weronika ociera twarz Jezusa – kolejna stacja dobrego człowieka – stacja zadanych relacji
Przechodząc przez życie spotykamy różnych ludzi. Czasem widzimy ich jeden jedyny raz. Jako biegacze doskonale znamy takie sytuacje, kiedy na zawodach mijamy kogoś, zamienimy z nim dwa słowa, a potem biegniemy dalej… Z większością z nich nigdy się nie spotkamy. Ale wiemy jak takie spotkania są nam potrzebne. Czasem to jest jedno dobre słowo, uśmiech, poklepanie po plecach i świadomość, że jesteś wśród ludzi życzliwych, tak wiele dają. Krótka chwila, a jak wiele może w nas pozostawić.
Nie wiemy, czy Weronika kiedykolwiek jeszcze spotkała Jezusa. Ale wiemy na pewno – ich spotkanie nie było przypadkiem. Tych kilka sekund sprawiło, że stworzyła się między tymi ludźmi bardzo konkretna relacja, konkretna więź. Słyszmy o obrazie twarzy Jezusa, który odbił się na jej chuście, ale to jest piękny znak tego, że ona po prostu zabrała to spotkanie, tego człowieka dalej ze sobą… nawet jeśli więcej się nie zobaczyli.
Przy tej stacji uświadamiam sobie, że ludzie, których spotykałem w życiu nie są przypadkowi. Powiem więcej – relacje, więzi, które z nimi tworzymy są dla nas jakimś zadaniem, któremu powinniśmy pozostać wierni przez całe życie. Nie zapominajmy o ludziach, których Pan Bóg chociaż przez chwilę postawił na naszej drodze, także tych, którzy znaleźli się w naszych miastach, szukając bezpieczeństwa dla siebie i swoich najbliższych.
STACJA VII – Pan Jezus upada po raz drugi – stacja zniechęcenia
Przyznajcie, że drugi kryzys to już konkretny sygnał, że źle się z nami dzieje, nie? O ile pierwszy upadek mógł być stacją zwątpienia to kiedy pomimo wiary w to, że nadzieja wróci, ona jednak nie wraca, wówczas może przyjść zniechęcenie, takie poczucie bezsilności i totalnej rezygnacji. Człowiek myśli: po co? Myślę, że Pan Jezus też mógł mieć taką pokusę, żeby już nie wstawać, żeby pozostać i może by go na to wzgórze jakoś dociągnęli…
Myślę też o ludziach z Buczy, Borodianki, Mariupola którzy dziś chodzą po swoim mieście i mówią: Nawet nie chce mi się żyć… Myślę o nich i właściwie po ludzku jakoś ich rozumiem.
Myślę też o Jezusie, który wstał… i który pokazał, że warto, że nawet w największym zniechęceniu nie wolno mówić, że to już koniec Chrystus pokazał, że drugi upadek, to nie jest koniec. Jest ciąg dalszy.
STACJA VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty – stacja rozpaczy
Szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!
Kiedy Pismo Święte nie podaje imion bohaterów to często dlatego, żeby każdy czytelnik zobaczył samego siebie w danej scenie czy danym opisie. Kiedy o tym pomyślę dociera do mnie, że te kobiety zapewne Jezusa nie znały osobiście. W każdym bądź razie nic nie wiemy o tym, żeby kiedykolwiek wcześniej się spotkali. A jednak nie potrafiły pozostać obojętne widząc cierpienie niewinnego.
Potraficie pozostać obojętnymi wobec obrazów, które docierają do nas z Ukrainy? Kiedy widzę zdjęcia z Buczy natychmiast mam łzy w oczach. Niewinni ludzie… Człowiek pyta dlaczego i nie potrafi powstrzymać łez… I tylko myślę przy tej stacji o Jezusie, który mówi: Nie płaczcie nade mną… Nie poddawajcie się rozpaczy… Jeśli nie mamy płakać nad niewinnie cierpiącymi, to wiecie co? Płaczmy nad tymi ludźmi, których cierpienie nie wzrusza. I módlmy się o to, by Bóg zabrał im serca z kamienia i dał im ludzkie serca z ciała! Bo ktoś, kto pozostaje obojętny na takie cierpienie nie może być człowiekiem z ludzkim sercem.
STACJA IX – Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem – stacja porażki
Przy tej stacji myślę o jednej ze swoich pielgrzymek do ziemi świętej. Szedłem sobie sam drogą krzyżową… zatrzymywałem się przy poszczególnych stacjach… czytałem fragmenty Pisma Świętego, aż dotarłem do tego właśnie miejsca. Pech chciał, że w tym samym momencie obok mnie stanęła polska grupa z przewodnikiem, który powiedział, że tutaj Jezus upadł po raz trzeci i nagle z tego tłumu wyskoczył młody człowiek. Dał swojego iphone’a dziewczynie i powiedział: zrób mi tu zdjęcie… Dotknął krzyża namalowanego na kolumnie i uśmiechnął się do obiektywu.
To zadziwiające jak człowiek jest w stanie się przyzwyczaić do tego, że inni cierpią, upadają, walczą, przeżywają różne załamania, depresje, kryzysy… To zadziwiające, że po miesiącu wojny na Ukrainie wielu już uodporniło się na informacje docierające z frontu i są tacy, którzy zaczynają rozmawiać o niej jak o fabule jakiegoś filmu. Inni myślą w kategoriach ekonomicznych, politycznych… Tymczasem to jest życie konkretnego człowieka, ludzi, którzy mają swoją historię, mieli plany, nadzieje, oczekiwania…
Przy tej stacji módlmy się o to, byśmy nigdy się nie przyzwyczaili do tego, że obok nas ktoś cierpi, ktoś umiera, ktoś upada, komuś się w życie wali…
STACJA X – Pan Jezus z szat obnażony – stacja bezwstydu!
Co musiało kierować żołnierzami, którzy rozebrali Jezusa z szat? Możecie to sobie wyobrazić. Po co człowiek zadaje drugiemu takie cierpienie? Dlaczego ludzie są w stanie w ten sposób upokorzyć drugiego?
Myślę przy tej stacji o kobietach, które zostały zgwałcone przez rosyjskich żołnierzy i nawet trudno mi pytać o to co musi być w głowie człowieka, że jest w stanie w taki sposób potraktować drugiego? Jest we mnie jakaś złość, jakaś bezsilność, a przede wszystkim pragnienie by modlić się za tych, którzy są w świecie upokarzani, poniżani, wykorzystywani… bo tego, co jest w sercu ludzi tak bestialsko postępujących nie jestem w stanie zrozumieć.
STACJA XI – Pan Jezus przybity do krzyża – stacja triumfu zła!
Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią»
To jest taki moment, kiedy arcykapłani, faryzeusze, Piłat, rzymscy żołnierze – wszyscy, którym Jezus w jakiś sposób zawadzał mogli pomyśleć – mamy problem z głowy. Jeszcze tylko kilka chwil i cały świat zapomni o nauczycieli z Nazaretu… To jest taki moment, kiedy zło zdaje się bezczelnie panoszyć w świecie, czuć się pewne, bezkarne śmiać się innym w twarz i drwić ze wszystkiego i ze wszystkich.
Nie macie wrażenia, że właśnie to jest ten moment w historii świata, którego jesteśmy świadkami? Kiedy słyszymy o tych niewinnie zabitych, rannych, kobietach, które musiały rodzić w piwnicach i dzieciach, którym zabrano dzieciństwo… zło zdaje się mówić: Co mi zrobicie? Mogę wszystko!
I tylko Ty, Panie Jezu wiedziałeś, że to jeszcze nie jest ostateczne słowo. Powiedz nam dziś w czasie tej modlitwy, że ostatnie słowo nie należy do zła.
STACJA XII – Pan Jezus umiera na krzyżu – stacja ciszy
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha.
Przy tej stacji wydaje się, że niewiele można powiedzieć. Raczej wypadłoby milczeć, tak jak milczymy na pogrzebach, czy kiedy na naszych oczach umiera ktoś, kogo kochamy… Milczymy, bo wiemy, że nasze słowa są tutaj za małe…
A Jezus nie milczał… Jezus się modlił: „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. To są słowa Psalmu. Jezus się modli słowami Pisma Świętego, bo wie, że słowo Boże może go przeprowadzić przez śmierć do nowego życia.
Paradoksalnie ta stacja jest stacją ciszy, ale tak naprawdę to najgłośniejsza stacja Drogi Krzyżowej. Krzyczy, byśmy nie tracili nadziei, bo po śmierci Jezusa będzie ciąg dalszy i zło nie może czuć się bezkarne.
STACJA XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża – stacja bezsilności
To chyba najtrudniejszy moment Drogi Krzyżowej – kiedy ciało Jezusa było zdejmowane z krzyża nikt nie mógł mieć wątpliwości, że to już koniec. Jeszcze przez cały ten czas można było wierzyć, że Bóg Ojciec jakoś zadziała, że nie pozwoli Synowi umrzeć… Przecież tak by było lepiej: upokorzyć zło, pokazać żołnierzom rzymskim, że wcale nie są tacy silni, Piłatowi, że się mylił, arcykapłanom i faryzeuszom, że wcale Bóg nie jest po ich stronie. Nic z tego. Ciało Jezusa zdjęte z krzyża jest zimne… Kto przy Nim w tym momencie został? Znowu Maryja – ona jedyna wiedziała, że to nie jest koniec historii Jej Syna…
Myślę przy tej stacji o tych chwilach, kiedy chcę zarzucić Bogu, że milczy, że nie działa tak jak ja bym chciał, nie realizuje mojego scenariusza. I myślę, czy jestem w stanie stanąć obok Maryi właśnie przy takim Jezusie, który wydaje się, że nic nie może zrobić. Być przy Nim z tą wiarą, że właśnie teraz dopiero wszystko się zacznie.
STACJA XIV – Pan Jezus złożony w grobie – stacja powrotu nadziei!
„Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł.”
Wielu by chciało, by Pismo Święte kończyło się właśnie w ten sposób. Śmierć, grób i kamień, który niejako pieczętuje porażkę. Kamień, którego nie da się odsunąć. Ten kamień jest dla mnie symbolem środków którymi posługuje się zło w tym świecie. Wydają się być twarde, zimne, bezwględne, a przede wszystkim ponad nasze ludzkie siły. Kiedy na nie patrzymy, możemy mieć poczucie bezsilności. Ale historia pustego grobu przekonuje mnie, że to, co wydaje się być silniejsze od człowieka, nie stanowi żadnej przeszkody dla Boga.
Grób Jezusa jest miejscem, gdzie nadzieja na nowo powraca, bo uświadamiamy sobie, że dziś Chrystusa w grobie nie ma. On nie leży w grocie, do której wejścia strzeże wielki głaz. On jest złożony w nas – w ludziach, którzy w niego wierzą. Popatrz się teraz w oczy osoby, która stoi obok Ciebie i zobacz w niej Jezusa.
Panie, daj nam taki wzrok, który pozwoli dostrzegać Cię w innych ludziach!
Przeszliśmy stacje drogi krzyżowej. Niby takie same, ale inne. Bo tak naprawdę nie ma dwóch takich samych dróg krzyżowych. Za każdym razem jesteśmy na innym etapie tej drogi. Za każdym razem poszczególne stacje przeżywamy inaczej. Widzimy siebie w innym miejscu, w innych wydarzeniach czy postaciach.
Zawsze jednak droga krzyżowa zdaje się mówić do nas słowami św. Pawła: Znoszę to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem…
Motto tegorocznego biegu brzmiało: „Wiem, komu uwierzyłem” (2Tm 1,12).