Abp Kupny: duchowny nie jest menadżerem tylko ojcem
14 maja 2022fot. Radio Rodzina
Abp Józef Kupny przewodniczył dziś w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu Eucharystii, w czasie której udzielił święceń diakonatu ośmiu klerykom wrocławskiego seminarium duchownego oraz jednemu klerykowi ze zgromadzenia klaretynów. – Przyjmując święcenia diakonatu, zgadzacie się wziąć na siebie zadanie służby potrzebującym, ale też zobowiązujecie się, że będziecie to robić na Boży sposób, naśladując Jezusa Chrystusa, mając świadomość Jego wsparcia, Jego obecności i własnej niewystarczalności, a tym bardziej tego, że w podejmowaniu decyzji będziecie bardziej słuchać Boga niż ludzi – mówił pasterz Kościoła wrocławskiego.
W swoim rozważaniu hierarcha nawiązał do relacji św. Łukasza z powołania pierwszych diakonów, zapisanej w Dziejach Apostolskich. Przypomniał przy tym o okolicznościach podjęcia decyzji wyboru siedmiu mężczyzn, których głównym zadaniem była służba wspólnocie. Mówił o wzrastającej liczbie wiernych, wyzwaniach związanych z działalnością charytatywną, w tym troską o wdowy, a także o sporach w pierwszej wspólnocie, wynikających m.in. z faktu spotkania się w niej chrześcijan, posiadających grecką formację duchową oraz tych, którzy byli wychowani w religii judaistycznej.
W tym kontekście abp Kupny zwrócił uwagę, że reakcją niektórych na powyższe wyzwania było „szemranie”, które – jak tłumaczył – jest grzechem szczególnie nietolerowanym przez Pana Boga. – Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że szemranie potrafi niszczyć jedność wspólnoty, że rozsadza ją od wewnątrz, niszczy solidarność międzyludzką, antagonizuje poszczególne grupy, a ostatecznie prowadzi do buntu i konfliktu, jest poważnym wykroczeniem przeciw miłości bliźniego, niestety i dzisiaj ciągle jeszcze lekceważonym – mówił ksiądz arcybiskup, dodając, że z szemraniem spotykamy się także w naszych czasach, kiedy jedni starają się pomagać matkom z dziećmi, które uciekły przed barbarzyństwem żołnierzy rosyjskich bestialsko mordujących ludzi na Ukrainie, inni widzą w tym okazję do wzbudzania niepokoju, siania wątpliwości, podważania zaufanie do tych, którzy organizują pomoc i ją udzielają. – Czy to nie jest grzech, który wyparliśmy z naszej świadomości, na który już nie reaguje nasze sumienie? – pytał kaznodzieja, dopowiadając, że apostołowie nie mogli pozostać obojętnymi na zaistniałą sytuację. – Postanowili natychmiast zadziałać, ale w tym wszystkim ważna jest nie tylko wola działania, ale i sposób – zaznaczył abp Kupny i tłumaczył: – Powołują siedmiu mężów, wzywają Boga oraz przekazują Ducha Świętego, poprzez włożenie rąk. Mamy tu jakby kopię powołania Apostołów przez Jezusa. To niezwykle ważna podpowiedź dla współczesnych duchownych, odpowiedzialnych za przewodniczenie konkretnym wspólnotom. Ich zadaniem jest nie tylko zażegnywać kryzysy, ale przede wszystkim robić to na Boży sposób.
W dalszej części homilii metropolita wrocławski zauważył, , że dziś wielu w Kościele widzi jedynie organizację i zadaje pytania o przyczyny wzrostu albo pomniejszania się wspólnot. – Takie postawienie sprawy zdradza niezrozumienie tego czym jest Kościół Jezusa Chrystusa – mówił ksiądz arcybiskup, dodając: – To żywy organizm, a duchowny nie jest w nim menadżerem tylko ojcem. Jednak jeśli Kościół jest żywym organizmem, to powinniśmy nie tyle pytać: „co wpływa na Jego wzrost?”, ale bardziej o to, „co utrudnia mu wzrastanie i rozwijanie się?”. Odkrycie i usunięcie chorób, uniemożliwiających wzrost naszych wspólnot to nasze podstawowe powołanie.
Zwracając się bezpośrednio do kandydatów do święceń pasterz Kościoła wrocławskiego zwrócił uwagę, że w relacji św. Łukasza każdy z powołanych jest przedstawiony z imienia. – Człowiek, któremu Pan Bóg powierza jakiekolwiek zadania ma imię, to znaczy nie jest anonimowy w oczach Pana Boga – zaznaczył abp Kupny, wyjaśniając, że w kulturze semickiej imię określało tożsamość człowieka, opisywało go całego, z jego historią, przeszłością i teraźniejszością, natomiast poznanie czyjegoś imienia było równoznaczne z wejściem z nim w głęboką relację. – Każdego powołanego przed święceniami diakonatu, prezbiteratu czy przed sakrą biskupią, wzywa się po imieniu. To znaczy, że to imię jest ważne w oczach Boga, że Bóg przyjmuje tego człowieka takim, jaki on jest: z jego talentami i wadami, z tym co w nim mocne, ale też z tym, co jest w nim słabe. Przyjmuje go nie dlatego, że jest idealny i bez grzechów, ale dlatego, że Pan Bóg mu wierzy i ufa, że będzie się rozwijał i stawał coraz bliższy ideału ewangelicznego – mówił kaznodzieja i dodał, że to Pan Bóg wybiera kandydatów do święceń, ufając, że jeśli człowiek zaangażuje się w życie wspólnoty, będzie gorliwie służył innym, podejmie dzieła miłości, wówczas niejako sam z siebie będzie się rozwijał i dojrzewał.
Na zakończenie ksiądz arcybiskup zauważył, że uroczystość święceń jest okazją, by wszyscy wierni uświadomili sobie, że na mocy kapłaństwa powszechnego są oni powołani są do dawania świadectwa wiary i miłości, do pełnienia dzieł miłosierdzia, do troski o potrzebujących pomocy, do budowania jedności Kościoła. – Niech zatem te święcenia zmotywują nas do podjęcia trudu budowania wspólnoty wiary, nadziei i miłości. Wspólnoty, w której żyje Zmartwychwstały Chrystus – spuentował abp Kupny.
Seminarium Duchowne we Wrocławiu jest jednym z najstarszych w Polsce. Zostało powołane do życia przez bp. Kaspra z Łagowa w październiku 1565 roku jako owoc Soboru Trydenckiego. Formowało wówczas powołanych do kapłaństwa od Śląska Cieszyńskiego aż po Brandenburgię. Pierwszym rektorem seminarium był kanonik dr Teodor Lindanus. Pierwsi alumni zamieszkali w jednym z budynków kapitulnych, a na wykłady uczęszczali do kościoła św. Marcina. W 1575 r. wrocławski biskup Marcin Gerstman, chcąc ochronić alumnów przed nadmiernym wpływem protestantyzmu, przeniósł formację do Nysy i powierzył jej prowadzenie ojcom jezuitom. W 1656 r. seminarium powróciło do Wrocławia, a od 1702 r. klerycy studiowali na nowo powstałej dwuwydziałowej Akademii Leopoldyńskiej. Po wojnie zainaugurowano działalność 8 października 1947 r. Na pierwszy rok zgłosiło się wówczas 24 alumnów. W okresie powojennym wykształciło i uformowało ponad 1700 księży, pracujących w diecezjach: wrocławskiej, legnickiej i świdnickiej oraz w wielu krajach Europy i poza jej granicami. Obecnie w stolicy Dolnego Śląska do kapłaństwa przygotowuje się 45 kleryków.
Zapytaliśmy, czy te święcenia umacniają jeszcze bardziej w wierze? Jak się okazuje, zdecydowanie.
A czy wyświęceni Diakoni odczuwają jakiś lęk?
O emocje zapytaliśmy także ich rodziców, którzy dumnie wspierali swoją obecnością w święceniach.