Firmy zajmujące się marketingiem, reklamą oraz PR-em zmagają się z problemem zatorów płatniczych. Mają przeszło 112,7 mln zł przeterminowanych zobowiązań finansowych, ale głównie dlatego, że same nie otrzymują należnych im pieniędzy. Według danych Krajowego Rejestru Długów klienci są im winni 176,3 mln zł. Najwięksi dłużnicy branży reklamowej to: handel, budownictwo, transport oraz… sektor opieki zdrowotnej.
Pandemia negatywnie wpłynęła na kondycję finansową agencji reklamowych i PR. W tym czasie wielu właścicieli firm ograniczyło działalność biznesową, tnąc w pierwszej kolejności wydatki właśnie na kampanie marketingowe. Pociągnęło to za sobą spadek zleceń i zmniejszone wpływy do budżetów agencji. Znacznie pogorszyła się również moralność płatnicza klientów, którzy w koronakryzysie wstrzymywali bądź opóźniali płatności. W efekcie, we wrześniu 2021 roku pandemiczne długi branży reklamowej sięgnęły 160 mln zł. Gdy na początku tego roku wydawało się, że sektor wychodzi już na prostą, nadszedł kolejny cios – wojna Rosji z Ukrainą. Znów, podobnie, jak w pandemii, właściciele firm w pierwszym odruchu ograniczyli działania promocyjne. W marcu Sotrender informował, że dzienna liczba aktywnych reklam spadła na koniec lutego o 73% w stosunku do najwyższego wyniku z tego miesiąca. Agencjom ponownie zaczął doskwierać brak zamówień od klientów i wstrzymane bądź opóźnione płatności. Dziś klienci zalegają im w sumie 176,3 mln zł. Za tę kwotę sektor reklamowy mógłby spłacić własne zadłużenie, które przekracza 112,7 mln zł.
Polski biznes promuje się cudzym kosztem?
Rynek reklamy, marketingu i PR tworzy wiele różnych podmiotów, wśród których są zarówno duże koncerny, jak i małe, kilkuosobowe agencje oraz freelancerzy. Największe zadłużenie, a także najwyższą łączną liczbę dłużników mają agencje reklamowe: na koniec I półrocza 2022 r. zaległości 3745 z nich sięgają 98,9 mln zł. 7,3 mln zł powinny spłacić firmy zajmujące się badaniami rynku i opinii publicznej, a branża public relations jest winna swoim wierzycielom 6,5 mln zł. Przy założeniu, że na polskim rynku funkcjonują 934 agencje z branży PR (wg Exacto), to już co czwarta z nich (26,7 proc.) jest wpisana do KRD jako dłużnik.
Problemy finansowe branży w większości wynikają z niskiej moralności płatniczej kontrahentów, a także ze specyfiki działalności. Wielu przedsiębiorców wychodzi z założenia, że gdy pojawia się kryzys, to w pierwszej kolejności należy ciąć wydatki na reklamę i marketing. W efekcie albo wstrzymują realizację rozpoczętych projektów, albo rezygnują ze współpracy, albo przestają w ogóle regulować płatności w terminie.
– Średni dług firmy z branży reklamowej wynosi 26,4 tys. zł. Z kolei ich dłużnicy przeciętnie zalegają im 68 tys. zł. Łącznie klienci są winni agencjom aż 176,3 mln zł, to o 56 proc. więcej niż one same zalegają innym. Problemy finansowe tej branży są więc w dużej mierze pochodną zatorów płatniczych. Brak zapłaty od klienta sprawia, że firma nie może uregulować własnych zobowiązań w terminie i sama kończy jako dłużnik. Skala tego zjawiska jest na tyle duża, że zdołała przekuć się w milionowe zaległości – wskazuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Mali zakładają za dużych
Jak wynika z raportu brief4U, 90 proc. firm z sektora komunikacji marketingowej to MŚP, z czego blisko połowa to małe przedsiębiorstwa, a 38 proc. to mikrofirmy zatrudniające do 10 osób. W największym stopniu problem z zatorami płatniczymi dotyczy tych najmniejszych. Ponad połowa (60,9 mln zł) łącznego zadłużenia branży notowanego w KRD należy do jednoosobowych działalności gospodarczych.
– Małe agencje marketingowe, reklamowe czy PR-owe oraz działający w tym sektorze freelancerzy, pracują projektowo, często wynagrodzenie za projekt otrzymując dopiero po realizacji zlecenia. Jednocześnie bardzo rzadko mogą liczyć na tzw. zaliczkę od klienta. Jeśli klient zleca zaprojektowanie i wykonanie dużej partii folderów, ulotek, gadżetów lub innych materiałów reklamowych, ale płaci za nie dopiero po ich otrzymaniu, to oczywiste jest, że taka agencja musi sięgnąć po zewnętrzne wsparcie finansowe, by mieć pieniądze na poczet realizacji przyszłego zadania. Może być to kredyt obrotowy albo faktoring zaliczkowy, w którym formę zabezpieczania stanowi przyszła wierzytelność. Mikro czy mała firma rzadko kiedy posiada taką ilość kapitału, by „założyć za klienta”, a równocześnie terminowo regulować wszystkie bieżące zobowiązania związane z prowadzeniem własnej działalności, jak: ZUS, urząd skarbowy, pensje dla pracowników, czynsz itd. Na to mogą sobie pozwolić co najwyżej duże firmy i agencje z nadwyżką kapitału – wyjaśnia Emanuel Nowak, ekspert NFG.
By skutecznie działać na rynku szczególnie małe agencje marketingowe muszą być o krok przed klientem, dostarczać nieszablonowych pomysłów i wyróżniać się elastycznością, dodaje Ewelina Gieros, dyrektor zarządzający agencji reklamowej Krewcy Krawcy. – Podczas kryzysu działania dodatkowe, kreatywne i nieszablonowe, ale wzmacniające rozpoznawalność marki i jej główny przekaz, są eliminowane jako pierwsze. Firmy koncentrują się na niezbędnych elementach marketingu. Często pojawia się też oczekiwanie obniżenia kosztów, mimo rosnącej inflacji. Zdarza się, że agencja podejmuje się przeprowadzenia projektu o niskiej marżowości po to, by utrzymać ciągłość obsługi klienta. W efekcie bierze na siebie jeszcze większe ryzyko realizacyjne. Prowadzenie takiej działalności wymaga odpowiedniego zabezpieczenia środków, przewidzenia zagrożeń i co niemniej istotne, dużego zaufania po obu stronach. Na szczęście wielu klientów zdaje sobie sprawę, że właśnie w kryzysie działania marketingowe są kluczowe, a sprawdzeni kontrahenci stanowią wartościowe wsparcie. I wtedy rzetelnie podchodzą do swoich zobowiązań finansowych – mówi Ewelina Gieros.
Mazowsze skupiskiem branży i jej długów
Niemal połowa polskich agencji reklamowych zlokalizowana jest w Warszawie. Dlatego też Mazowsze przoduje pod względem zadłużenia w KRD. Tu działa blisko co trzeci dłużnik. Łącznie firmy z tego województwa mają na koncie przeterminowane faktury i rachunki na sumę 41,5 mln zł. Na czołowych miejscach plasuje się też Śląsk, Małopolska i Wielkopolska, z zadłużeniem sięgającym odpowiednio 13,2 mln zł, 11,5 mln zł i 11,1 mln zł. Najmniej zadłużone firmy działają w województwach świętokrzyskim, podlaskim i opolskim.
Najczęściej wierzycielami branży reklamy i PR są fundusze sekurytyzacyjne, które kupiły je od innych podmiotów na rynku (np. banków, ubezpieczycieli czy dystrybutorów energii). Dług sektora wobec tych podmiotów to 48,1 mln zł. Drugą w kolejności najwyższą kwotę, 11,7 mln zł, branża promocji powinna uregulować względem operatorów telefonicznych. O zbliżoną sumę, bo 11,2 mln zł, upominają się firmy leasingowe.
Z kolei branża reklamowa sama ma dłużników niemal ze wszystkich sektorów gospodarki. Negatywnie pod tym względem wyróżnia się handel, który jest jej winien 46,6 mln zł. Ogromne zaległości wobec agencji ma też budownictwo (18,2 mln zł) oraz transport i gospodarka magazynowa (16 mln zł). Odporny na monity jest również sektor opieki zdrowotnej, który zalega branży na 15,2 mln zł.
mat. prasowe