Przyszłość Kościoła nie zależy od tych, którzy przystosowują się do danej chwili, ani od tych, którzy jedynie krytykują innych, a samych siebie uważają za nieomylnych – mówił abp Józef Kupny we wrocławskiej katedrze, przewodnicząc Mszy św. w intencji śp. Benedykta XVI. – Przyszłość Kościoła zależy od tych, którzy głęboko wierzą Bogu i żyją pełnią tej wiary, a nie od tych, którzy jedynie dają recepty, nawet jeśli tysiące ludzi obserwuje ich w Internecie. Zależy od ludzi widzących więcej niż tylko hasła, które w danej chwili są nowoczesne – dodał hierarcha.
W homilii metropolita wrocławski nawiązał do fragmentu Ewangelii z Niedzieli Chrztu Pańskiego opisującego rozmowę Pana Jezusa ze św. Janem Chrzcicielem, zwracając uwagę, że święty miał prawo nie rozumieć Mesjasza, który prosił go o chrzest. Nauczał bowiem, że nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów Syna Bożego oraz, że jego chrzest jest niczym w porównaniu z chrztem, który przyniesie Boży Pomazaniec. – A teraz ten właśnie Mesjasz staje na równi z grzesznikami i tak jak oni prosi o zanurzenie w rzece Jordan – mówił ksiądz arcybiskup, dodając: – To się kłóciło wyobrażaniem św. Jana zarówno o Bogu jak i o tym, w jaki sposób Pan Bóg powinien się objawić i absolutnie nie zgadzało z tym, jak on zaplanował moment rozpoznania w Jezusie z Nazaretu, obiecanego Mesjasza.
W tym kontekście pasterz Kościoła wrocławskiego zauważył, że scena znad Jordanu staje się zrozumiała w perspektywie śmierci Pana Jezusa na krzyżu. – Kościół Wschodni w słowach Chrystusa skierowanych do Jana „godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” widzi zapowiedź słów z Ogrodu Oliwnego „Ojcze, nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie” – tłumaczył abp Kupny i dopowiedział, że wschodnia ikona chrztu ukazuje napełniony wodą grób, który ma kształt jaskini. Jezus zaś schodząc do rzeki niósł na sobie grzechy tych wszystkich, którzy przyszli do Jana Chrzciciela, tak samo jak poniesie te grzechy na Golgotę.
– My dzisiaj o tym wiemy, ale św. Jan wtedy tego jeszcze nie wiedział – stwierdził hierarcha, wyjaśniając, że Jezus musiał prosić świętego, by Mu ustąpił i zgodził się na Boży plan, co – jak przyznał metropolita wrocławski – zapewne nie było łatwe, bo Jan Chrzciciel miał jakiś plan, w którym wszystko było sensownie poukładane i mógł się spodziewać, że ten plan jest dobry dla Boga i dla Jego Syna. Miał prawo oczekiwać, że Chrystus w ten plan się wpisze, a Jahwe będzie ten właśnie plan błogosławił. Tymczasem nic z tego planu nie zostaje zrealizowane, a Jezus prosi go, by ustąpił. – Musimy przyznać, że jesteśmy pokoleniem,
któremu nie przychodzi łatwo ustępować i nie ważne czy dotyczy to Pana Boga czy drugiego człowieka – zauważył abp Kupny i dodał: – Wręcz można odnieść wrażenie, że argument, iż Bóg czegoś od nas oczekuje zupełnie przestał się liczyć.
Kaznodzieja pytał przy tym uczestników liturgii: Jak zostałby dziś potraktowany Jezus Chrystus, gdyby przyszedł i powiedział: „ustąp”, „zaufaj mi”, a nawiązując do tekstu Ewangelii zwrócił uwagę, że kiedy Jan ustąpił i zrezygnował z własnych planów, nie targując się z Bogiem i nie każąc Bogu się tłumaczyć, otworzyło się niebo, a ludzie usłyszeli głos Boga. – Tak! Posłuszeństwo Bogu, pełnienie Jego woli otwiera niebo i sprawia, że słyszymy Boga, który przemawia w naszym świecie – zaznaczył metropolita wrocławski. – Są dziś tacy, którzy zarzucają Bogu, że jest nieobecny. Wielu z pełną powagą stwierdza, że Bóg stał się obojętny na zło, które dzieje się dookoła nas. A może to nie Bóg abdykował? Tylko człowiek słysząc słowo „ustąp” odpowiada Bogu: „odejdź stąd! Przeszkadzasz mi!” – dodał abp Kupny i przybliżając życiorys papieża Benedykta XVI stwierdził, że zmarły papież wiele razy w swoim życiu słyszał prośbę Boga o to, by ustąpił i zrezygnował z własnych planów.
– Każdy, kto chociaż po części poznał życiorys teologa, księdza, biskupa, kardynała Józefa Ratzingera czy w końcu papieża wie doskonale, że ilekroć on coś sobie zaplanował przychodził Jezus i ustami takiego czy innego przełożonego mówił mu „odpuść, zrezygnuj, bo mam wobec ciebie inne plany”. I on ustępował, a Chrystus go prowadził, od kapłaństwa po katedrę uniwersytecką, potem katedrę biskupią w Monachium i pracę w watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, aż po Katedrę św. Piotra – mówił pasterz Kościoła wrocławskiego.
Symbolem tego ustępowania zmarłego papieża Panu Bogu, a przy tym ogromnego zaufania wobec Bożego słowa jest – zdaniem abp Kupnego – niedźwiedź, którego papież Benedykt, a
wcześniej biskup Józef umieścił w swoim herbie. Metropolita przywołał przy tym fragment książki Józefa Ratzingera pt. „Moje życie”, w której wyjaśniał on znaczenie tego znaku. – Pisał wtedy, że nawiązuje on do legendy o świętym Korbinianie, któremu w czasie podróży do Rzymu niedźwiedź rozszarpał konia. Święty za karę osiodłał niedźwiedzia i kazał mu zanieść cały swój dobytek do Wiecznego Miasta. Papież zwrócił wówczas uwagę, że wybierał wprawdzie dla siebie życie uczonego, a tymczasem Bóg przeznaczył go do pełnienia roli tego, który w świecie „ciągnie wóz Stwórcy” – mówił abp Kupny i dodał: – Kończy swoją
opowieść papież tak: „W Rzymie święty uwolnił niedźwiedzia, legenda jednak nie mówi w którym kierunku on podążył (…) ja natomiast poniosłem mój bagaż do Rzymu i wędruję z nim już od dość dawna ulicami Wiecznego Miasta. Kiedy zostanę zwolniony, nie wiem, ale wiem, że również mnie to dotyczy” Twoim jucznym osłem się stałem i właśnie w ten sposób jestem blisko Ciebie…”. Ksiądz arcybiskup przyznał, że w tym miejscu urywa się opowieść kardynała Ratzingera, ale kiedy ją spisywał nie spodziewał się, że już z niesienia ciężaru po Rzymie nie zostanie zwolniony. Nigdy jednak – jak podkreślił abp Kupny – zmarły papież nie walczył z Panem Bogiem i nigdy nie przedkładał własnych planów nad plany Boże. – On nam
dziś pokazuje, że słowa „Bądź wola Twoja”, które wypowiadamy codziennie w modlitwie „Ojcze nasz” nie są jedynie teorią i przypomina, że do każdego z nas przychodzi Bóg i mówi po cichu „ustąp”… „zaufaj”… Taka postawa sprawia, że niebo się otwiera – spuentował hierarcha.
Posłuchaj homilii Abp. Kupnego: