Śmierć na krzyżu była w czasach Chrystusa uważana za najokrutniejszy sposób karania najbardziej pogardzanych skazańców – niewolników. Skazani na ukrzyżowanie umierali przez wiele godzin, a nawet kilka dni, w zależności od tego, jak silny był organizm, zwłaszcza serce.
W Wielki Piątek Kościół wspomina mękę i śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. W Cesarstwie Rzymskim ukrzyżowanie było najokrutniejszą karą, jaką można było ponieść za popełnione zbrodnie. Śmierć na krzyżu wiązała się nie tylko z ogromnym cierpieniem fizycznym, ale również z upokorzeniem, gdyż człowieka krzyżowano nago. Na obszarze Palestyny ze względu na tradycje żydowskie Rzym zaakceptował nakładanie na intymne części ciała kawałka materiału.
Droga Krzyżowa Jezusa rozpoczęła się w miejscu twierdzy Antonia, a skończyła na Kalwarii (za murami ówczesnej Jerozolimy), odległość liczyła ok. 650 metrów.
Ze względu na kruchość kości, dłonie przybijano do krzyża w miejscu nadgarstka. Ciało przywiązywano sznurami tylko w momencie podnoszenia krzyża, następnie je zdejmowano, a ciało osoby ukrzyżowanej podtrzymywały wbite gwoździe. Skazany powoli tracił siły, często zapadały się płuca, nie mogąc podnieść ciężaru ciała umierał z uduszenia.
O historycznym aspekcie opowiada Monika Łyskawa z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie.
Posłuchaj:
Cz. 1.
Cz. 2.
Emisja w Wielki Piątek po godz. 14:10. Materiał dzięki współpracy rozgłośni katolickich w Polsce.