Rowerem do św. Franciszka
27 maja 2024fot. archiwum Łukasza Rataja
Pojechali, dojechali, zobaczyli, a trud pielgrzymki oddali św. Franciszkowi i św. Antoniemu. Plany, które sobie założyli zrealizowali w całości. W 10 dni dojechali do Asyżu, zatrzymując się po drodze w Padwie, u św. Antoniego. Na trasie spotkali się nie tylko z trudnościami, ale przede wszystkim z ludzką życzliwością. Po powrocie odwiedzili Radio Rodzina, by opowiedzieć o swoich przeżyciach z pielgrzymki.
Pielgrzymkę rowerową do Asyżu Łukasz Rataj, Paweł i Michał Skrzypczyńscy rozpoczęli 25 kwietnia. W 10 kolejnych dni zmagali się sami ze sobą, z pogodą, trudnymi podjazdami. Jednak te trudy powierzali Bogu. Dla Pawła i Michała Skrzypczyńskich był to pierwszy taki wyjazd. Jak obaj przyznali pierwsze dni podróży zweryfikowały ich oczekiwania.
Wszyscy jednogłośnie zaznaczyli, że przez pierwsze dni pogoda ich nie rozpieszczała, a temperatury spadły nawet poniżej zera. Szczęśliwie się stało, że pierwszej nocy nie musieli spać w namiotach.
Każdy dzień pielgrzymki wyglądał nieco inaczej. Każdy też weryfikowało życie i, chociażby, pogoda czy przepiętrzenia na trasie.
Czas spędzony na rowerze pielgrzymi spędzali nie tylko na pokonywaniu kilometrów, ale też na własnych myślach i modlitwie.
Choć sami wybrali trasę jaką jechali, to nie obeszło się bez niespodzianek. Wjeżdżając z Austrii do Włoch Łukasz, Paweł i Michał wjechali na drogą nazywaną Alpe Adria. Jadąc odcinkiem biegnącym właśnie z Austrii, w kierunku Wenecji znaleźli się na dawnej trasie kolejowej, która została przerobiona na ścieżkę rowerową.
Na różnych etapach trasy Łukasz, Paweł i Michał spotkali znajomych i rodzinę, jednak najbardziej wzruszający moment pielgrzymki miał miejsce w Asyżu. Lecz nie chodziło tylko o dojechanie do celu. O co chodziło? Aby to odkryć posłuchaj całej rozmowy z Łukaszem Ratajem oraz Pawłem i Michałem Skrzypczyńskimi!
Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5